Log In / Sign In

Polska potęgą samochodów elektrycznych?

Czy Polska już wkrótce stanie się potęgą w dziedzinie samochodów elektrycznych? Brzmi to jak science fiction, ale takie są plany rządu. Czy rewolucja, o której pisaliśmy na portalu dotrze również do Polski? W trakcie odbywającej się we wtorek na Politechnice Warszawskiej konferencji “W kierunku elektromobilności” wicepremier Mateusz Morawiecki oraz minister energii Krzysztof Tchórzewski przedstawili założenia nowego programu gospodarczego, który zaskakuje, a dotyczy zmian w transporcie drogowym i motoryzacji.

Jakie są założenia nowego programu?

Głównym założeniem programu jest gwałtownie przyspieszenie sprzedaży w Polsce samochodów o napędzie elektrycznym. Jak zapowiedzieli wicepremier Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski za 10 lat w Polsce ma być 1 mln samochodów na prąd, a elektryfikacja motoryzacji będzie kołem zamachowym naszej gospodarki

Za 10 lat chcielibyśmy mieć milion samochodów elektrycznych w naszych miastach. Takich samochodów, które wystarczą do tego, by zawieźć dzieci do szkoły i przedszkola, pojechać na zakupy, załatwić wszystkie sprawy, które w tej chwili załatwiamy samochodami napędzanymi paliwami – mówił podczas prezentacji planu minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Przekonywał też, że są szanse na wykorzystanie do tej zmiany motoryzacyjnej talentów polskich naukowców, którzy zawsze byli znani z działań nowatorskich. Jednym skokiem potrafili pokonywać dwa, trzy piętra – ocenił Tchórzewski.

Elektryfikacja motoryzacji głównym celem planu Morawieckiego?

W  ogłoszonym na początku roku programie rozwoju polskiej gospodarki i odbudowy polskiego przemysłu, minister rozwoju Mateusz Morawiecki tylko wspomniał o rozwoju polskiego przemysł motoryzacyjnego. Natomiast podczas konferencji na Politechnice, Morawiecki stwierdził, że to właśnie elektryfikacja motoryzacji może stanowić kluczową część jego programu.

Ten program ma być kołem zamachowym polskiej gospodarki, kołem zamachowym polskiej reindustrializacji – zapowiedział Morawiecki. Tę wizję łączył z możliwościami, jakie otwierać ma przed Polską “czwarta rewolucja gospodarcza” związana z cyfryzacją. – Bo czy my jesteśmy w stanie dogonić kraje zachodnie, które od stu lat produkują silniki? Nie bardzo jesteśmy w stanie. Ale czy jesteśmy w stanie wskoczyć i surfować na tej czwartej fali rewolucji gospodarczej, która jest przed nami? Właśnie to jest ten nasz moment, to jest nasza chwila – stwierdził Morawiecki.

Czy na pewno w trosce o środowisko?

Jak zaznaczył Morawiecki, program elektryfikacji motoryzacji, zapewniłby wymierne korzyści Polsce oraz pozwoliłby sprostać wymogom klimatycznym stawianym przez UE, w tym wymogom zmniejszenia emisji CO2. Jak dodał wicepremier:
 Transport odpowiada za blisko połowę całej emisji [CO2], w związku z tym my chcemy tę połowę właśnie bardzo mocno zaatakować.

Zdaniem wiceministra energii Michała Kurtyki: jeśli w 2025 r. w Polsce będzie 1 mln samochodów elektrycznych, stworzy to dodatkowe zapotrzebowanie na 2 TWh energii rocznie, zapewniając elektrowniom 2 mld zł przychodów. Dodatkowo: ładowanie samochodów elektrycznych stanowić też będzie sposób na magazynowanie energii, rozwiązując częściowo problemy z popytem w porze nocnej na energię produkowaną przez elektrownię. Zmniejszy się także zależność Polski od importu ropy naftowej, na który wydajemy 10-20 mld dol. rocznie. A to poprawi bezpieczeństwo Polski. Zmniejszyć ma się także zanieczyszczenie powietrza spalinami w miastach.

Sposoby na wprowadzenie programu w życie?

Głównym krokiem do elektryfikacji motoryzacji ma być rządowy program e-bus, którego realizacja – zdaniem  Emilewicz (wiceszefowa resortu rozwoju) –  doprowadziłaby do sprzedaży autobusów o wartości ok. 2,5 mld zł rocznie. Co istotne, w programie mają uczestniczyć polskie firmy jak: Solaris, Ursus, czy Autosana, a części e-autobusu: takie jak bateria, falownik, układ napędowy oraz infrastruktura ładująca, będą produkowane w kraju przy wsparciu rodzimego potencjału naukowo-badawczego.

Co ciekawe, wiceminister rozwoju nie wykluczyła też wprowadzenia obowiązku posiadania przez miejskich przewoźników co najmniej 20 proc. taboru na prąd.

Pojawia się pytanie, jak rząd planuje osiągnąć 1 milion samochodów elektrycznych w ciągu zaledwie 10 lat?
Samymi e-busami będzie to z pewnością niemożliwe do zrealizowania. Jak twierdzi wiceminister Kurtyka: na razie rząd nie planuje ulg podatkowych dla nabywców samochodów eklektycznych, tak ja ma to miejsce w wielu krajach europy zachodniej. A zatem skąd wzięły się plany dotyczące miliona aut elektrycznych?

Zmiana przepisów wspomoże rewolucję?

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa przygotowało projekt przepisów, które zakładają, że obowiązkowe punkty do ładowania baterii pojawią się nie tylko przy domach wielorodzinnych, lecz również na parkingach przy budynkach użyteczności publicznej.

Co więcej, wtyczki dla samochodów na prąd mają być lokalizowane we wszystkich nowych inwestycjach mieszkaniowych. Ale na razie tylko w miejscowościach liczących więcej niż 100 tys. mieszkańców, gdzie zarejestrowano ponad 60 tys. pojazdów (i jednocześnie jest ich więcej niż 400 na 1000 mieszkańców). Pomysł nie przypadł do gustu deweloperom.

inż. PS